Człowiek jaki jest każdy widzi…
Budując swoją charyzmę musisz zadbać by być jakiś, by istnieć i zostawić ślad. Mieć swój zapach, swoje maniery i styl, swoją przestrzeń. Każdą swoją cechę obracając w zaletę i obszar ekspansji.
Przykładowo jesteś niewysoki, chudy i żylasty. Zakładasz więc slim fit garnitur, nie wiem, moro w rzadko spotykany wzorek, nosisz niestandardową fryzurę, może zarost z dawnej epoki, niby drobiazgi. Różnego rodzaju rzeczy drobniejsze niż Ty, które składają się na całość tego drobnego wizerunku. Suma tego wszystkiego winna być największa w pomieszczeniu, jeśli czegoś brakuje możesz jeszcze stać się ruchliwy. Chodzi o to by dominować.
I odwrotnie, wyobraźmy sobie, jesteś wysoki. Wielki facet. Wykorzystaj to, bądź największym dziadem w okolicy. Typem ogromnym, którego sama fizyczna bliskość dławi. Na widok którego, jaja przeciwników zmieniają się w rodzynki i to nie te sułtańskie. A jednocześnie w tym wszystkim bądź ujmujący, bo przecież mając takie warunki jesteś prawdziwym obrońcą i opiekunem.
Wracamy do rzeczonej przestrzeni. To nie tylko wywalenie na biurko wielu klamotów, choć to czasem też. To nie tylko zagracanie całej okolicy swoimi przedmiotowymi "siuśkami" (robimy jak psy, tylko zajujemy przestrzeń swoimi dobrami a nie moczem). Przestrzeń rozumiem tutaj w znaczeniu relacji z ludźmi i otoczeniem. Tak to w przyrodzie już jest, że duży może więcej, dlatego stojąc naprzeciw kogoś wyższego łatwiej przyjdzie nam przyjąć, jego rację. To dlatego w identycznej sytuacji drobniejsi będą ruszać się, żartować, gestykulować, wykorzystywać jako przewagę swoją zgrabność i gibkość.
I uwaga, zawsze musisz byd do ludzi, w znaczeniu gotowy do nawiązania kontaktu, relacji, transakcji.
Jak się nosi, każdy wie…
Ubranie to nie tylko coś, co zapewnia nam ciepło. To także kod, który mówi, jaki mamy status, jakimi kierujemy się wartościami, ba! nawet w co wierzymy. Chcąc podkręcić charyzmę musisz kontrastować względem tła, bo to Ty masz być widoczny.
O co chodzi?
Zastanawiałeś się dlaczego psycholodzy/psychologowie, pracujący z Klientem noszą na sobie szare worki? Otóż te ubrania, lejące się szare kostiumy, nijakie koszule, swetry, marynarki czy co tam noszą, są właśnie po to by nie zakłócać swoją osobą relacji z Klientem. Bo w tej relacji to Klient jest ważny. Zupełnie odwrotnie kiedy to Ty przemawiasz i coś chcesz przekazać, chcesz zwrócić na siebie uwagę. Ubieraj się zatem znakomicie, może czasem dziwacznie, może krzykliwie ale zawsze wyróżniająco. Musisz wyglądać inaczej niż pozostali. Wykorzystaj to, jak wielu przed Tobą.
Lubi pomacać to i owo…
Zwróciliście uwagę na to jak małpy nawiązują relacje? Iskają się, gładzą po futrach, generalnie macają się po całości. Może Darwin się mylił, ale na pewno do małpiszonów to podobni jesteśmy. W każdym razie, człowiek z charyzmą nie boi się pomacać drugiego człowieka i robi to! Ty też możesz i powinieneś. Osiągniesz dwa rezultaty, pierwszy podkręcisz charyzmę, drugi ważniejszy: zbudujesz relację.
Jest taki mechanizm psychologiczny jak dysonans, generalnie działa on tak, że redukuje napięcie po jakimś zdarzeniu, sytuacji, czy decyzji, w praktyce: hm, dotknął mnie, ->znaczy wszedł w moją strefę bezpieczeństwa, a nie każdy może ->dlaczego on to zrobił? dlaczego ja mu na to pozwoliłem? ->, hm, pewnie dlatego że jest fajny i w sumie to go lubię. Oczywiście, co najważniejsze ta asocjacja dzieje się poza świadomością.
Jak jednak dotykać by podkręcić charyzmę a nie wyjść na zboka? Podając rękę poklep kogoś po boku ramienia, złap za łokieć, ba! można nawet misia zrobić. Nie kładź ludziom łapy na ramieniu, psy kładą łapy na grzbiet kiedy chcą zdominować, my mamy tak samo i to czujemy…
Dotykać można jednak nie tylko łapami. Dotknąć można także słowem. Przykładowo kiedy zwraca się do Was jakiś człowiek, który nic od Was nie chce a powie „Mój przyjacielu, to a tamto…”
Trzeba wyczuć sprawę, bo dobrze znamy: „szefie, nie masz złotóweczki?”
Kiedy idzie to wie gdzie idzie…
Jest taki film: Blues Brothers, który w pewnym ujęciu pięknie pokazuje, co to znaczy pewność siebie. Goście wchodzą do jakiegoś miejsca, próbują kogoś do czegoś przekonać używając wyrażenia: „Mamy misję od Boga!” Każdy z nas kiedy wychodzi do ludzi by coś im przekazac, do czegoś przekonać, ma taką misję od Boga, ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Ci którzy wiedzą kto i po co ich przysłał, na drodze do swojego celu kroczą żwawo, energicznie, poruszają się płynniej niż pozostali. Mając misję jesteś dumny, wyprostowany, uśmiechasz się niewymuszenie, bije od Ciebie blask tysiąca słońc - a co najmniej jednej gwiazdy. A poważnie, wiesz po co jesteś w danym miejscu, robisz to, a to daje Ci pewność, ta pewność rezonuje w każdym geście. Podkręcisz je: wydłużając nieco i przyspieszając krok, ruchy prowadząc do celu i bez kręcenia się w kółko. Kiedy wychodzisz na scenę grasz, a nie szukasz przez pół godziny kabla do podłączenia gitary… (Przy okazji to różni profesjonalnych muzyków od amatorów. Podobnie przygotowany prelegent nie musi zastanawiać się jak sie włącza rzutnik, a dowódca nie musi bredzić o sprawach nie związanych z operatywką)
Czuje to, czuje ludzi…
Generalnie zrozumienie tego, z czym przyszli słuchacze i jak reagują jest kluczowe. I jest to piekielnie trudne. Zmagasz się tu różnymi rzeczami, coś się sypie. Tutaj ktoś pyta a pytaniem podważa tezy przez Ciebie głoszone. Dzieje się wokoło. Może jakiś szum. Nie ma lekko, trzeba się rozeznać w ludziach. Trzeba ich pytać czego oni by chcieli, czego się boją, zrozumieć ich motywy i intencje. Szukać . Jak to zrobić? Nie ma recepty. Pytać, słuchać odpowiedzi, słuchać emocji, chłonąć je i rezonować w tym duchu. Czasami możesz nawet nie mieć nic do przekazania, starczy że przekażesz to z czym przyszli oni. Jako ilustrację przywołałbym tutaj płomienne przemowy Adolfa, zwródcie uwagi na pauzy, reakcję ludzi i co się dzieje po tej reakcji.
Swoje wie i swoje przeżył…
Tak jest, że za charyzmatycznym człowiekiem stoi opowieść. Ten kto słyszał o Odyseuszu winien wiedzieć, że to Droga uczyniła go tym kim jest. Itaka mogłaby być zabitą dechami dziurą po drugiej stronie morza. Penelopa mogła być szpetna i zionąć czosnkiem i cebulą. A jednak to, co przeżyli i jak w tym działali czyni ich nieśmiertelnymi. Ludzie z wielką charyzmą mają swoje opowieści, sięgające nieba i sięgające piekieł. Te opowieści pną się jak drzewa… Tak jest, jeśli mamy opowieści sięgające gwiazd, mamy też i takie, które nurzały się w odchodach szatana. Jednak te opowieści są i można je przywołać… Trzeba dobrać je rozumnie, ale kiedy się to zrobi jak trzeba, zawsze charyzma zostaje podkręcona. Można wykorzystać tutaj zasadę podobieństwa (mam tak samo jak Ty), albo kontrastu (Ty masz tak, ja mam tak, ale w sumie to obaj mamy tak), a to zarówno na fali nieba jak i piekła.
Przykład: Tak, spotkało mnie coś podobnego, wysłali mnie z głupim rozkazem, ale zrobiłem tak…
Albo z innej, nomen omen, beczki: Ale się wtedy nawaliłem, połowy nie pamiętam, ale pamiętam że…
I zawsze otwarty jest na ludzi…
Powyższe sztuczki podkręcające charyzmę byłyby niekompletne bez Klucza. I tutaj go mamy: ciekawość innych ludzi i gotowość do tego by dzielić się z nimi sobą, otwartość i szczerość. Zarówno w rzeczach wielkiej wagi, jak i w drobiazgach. Jak tego dokonać, po pierwsze trzeba obdarzyć szacunkiem siebie samego, po wtóre, w takim samym stopniu, innych. Szukać inspiracji u ludzi i brać ją, mówić im o tym. Z tych drobnych spotkań stworzyć wielką mozaikę. Jeśli to możliwe pamiętać.
Szacunek wobec rozmówców jest kluczowy. Pozwala nam słuchać tego, co chcą nam przekazać a nie tylko tego, co do nas mówią, lub co gorsze, co my do nich mówimy.
I nie zapominajmy o poczuciu humoru, nawet jeśli jest nieśmieszne.