Bright Man - ostatniastacja.pl

Przejdź do treści

Menu główne:

Psyche
Bright Man
(2018.03.24.)
Chyba każdy preppers zna pojęcie "gray man", człowieka szarego, który znika, rozpływając się w tle, nierzucającego się w oczy, przemykającego między spojrzeniami... Dla odmiany, dzisiejszy wpis będzie o tym, jak stać się jego odwrotnością: "bright manem", zapadającym w pamięć, wyróżniającym się z tłumu.
Dlaczego tak? Ano dlatego, że literatura znacznie chętniej pochyla się nad polorem, skoro więc coś pozwala lśnić, robienie odwrotnie, zapewne, pozwoli zgasnąć. Przy okazji zaś chcę pogrillować jeszcze jeden temat, no ale o tym będzie na końcu.

Jestem leniwy, więc raz, że piszę na kolanie, dwa srodze zrzynam z innego artykułu, który pisałem przy jakiejś tam innej okazji, no ale trudno. Może być więc nieco chaotycznie, nie ma przypisów - wierzę jednak, że coś niecoś z niego da się wyciągnąć. I do sprawy...

W kontaktach międzyludzkich, wrażenie jakie wywołujemy i efekt, jaki po sobie postawimy jest determinowany między innymi przez zespół cech i zachowań, składających się na charyzmę. Napeoleon to miał, Rasputin, Hitler, ponoć Breivikowi kobiety posyłają swoje nagie zdjęcia i używaną bieliznę. Każdy tłusty kot polityki chciałby to mieć, płacą za to "cienszki pinionc" na kursach, które jednym dają mniej innym więcej, te metamorfozy możemy obserwować oglądając archiwalne urywki.

Nie będę tutaj rozwodził się nad akademickimi konceptami, sposobami analizy różnego rodzaju zachowań społecznych, oraz tzw. social skills, zamiast tego skupię się jedynie na kilku kluczowych aspektach, które pokażą jak taką charyzmę się podkręca. Tekst ten dedykuję rookies, ale pewnie i ekspert znajdzie tu zahaczkę, która przywoła jego pamięci to i owo. A zatem, jak to robić, żeby być bright manem.
Człowiek jaki jest każdy widzi…

Budując swoją charyzmę musisz zadbać by być jakiś, by istnieć i zostawić ślad. Mieć swój zapach, swoje maniery i styl, swoją przestrzeń. Każdą swoją cechę obracając w zaletę i obszar ekspansji.

Przykładowo jesteś niewysoki, chudy i żylasty. Zakładasz więc slim fit garnitur, nie wiem, moro w rzadko spotykany wzorek, nosisz niestandardową fryzurę, może zarost z dawnej epoki, niby drobiazgi. Różnego rodzaju rzeczy drobniejsze niż Ty, które składają się na całość tego drobnego wizerunku. Suma tego wszystkiego winna być największa w pomieszczeniu, jeśli czegoś brakuje możesz jeszcze stać się ruchliwy. Chodzi o to by dominować.
I odwrotnie, wyobraźmy sobie, jesteś wysoki. Wielki facet. Wykorzystaj to, bądź największym dziadem w okolicy. Typem ogromnym, którego sama fizyczna bliskość dławi. Na widok którego, jaja przeciwników zmieniają się w rodzynki i to nie te sułtańskie. A jednocześnie w tym wszystkim bądź ujmujący, bo przecież mając takie warunki jesteś prawdziwym obrońcą i opiekunem.

Wracamy do rzeczonej przestrzeni. To nie tylko wywalenie na biurko wielu klamotów, choć to czasem też. To nie tylko zagracanie całej okolicy swoimi przedmiotowymi "siuśkami" (robimy jak psy, tylko zajujemy przestrzeń swoimi dobrami a nie moczem). Przestrzeń rozumiem tutaj w znaczeniu relacji z ludźmi i otoczeniem. Tak to w przyrodzie już jest, że duży może więcej, dlatego stojąc naprzeciw kogoś wyższego łatwiej przyjdzie nam przyjąć, jego rację. To dlatego w identycznej sytuacji drobniejsi będą ruszać się, żartować, gestykulować, wykorzystywać jako przewagę swoją zgrabność i gibkość.

I uwaga, zawsze musisz byd do ludzi, w znaczeniu gotowy do nawiązania kontaktu, relacji, transakcji.

Jak się nosi, każdy wie…

Ubranie to nie tylko coś, co zapewnia nam ciepło. To także kod, który mówi, jaki mamy status, jakimi kierujemy się wartościami, ba! nawet w co wierzymy. Chcąc podkręcić charyzmę musisz kontrastować względem tła, bo to Ty masz być widoczny.

O co chodzi?

Zastanawiałeś się dlaczego psycholodzy/psychologowie, pracujący z Klientem noszą na sobie szare worki? Otóż te ubrania, lejące się szare kostiumy, nijakie koszule, swetry, marynarki czy co tam noszą, są właśnie po to by nie zakłócać swoją osobą relacji z Klientem. Bo w tej relacji to Klient jest ważny. Zupełnie odwrotnie kiedy to Ty przemawiasz i coś chcesz przekazać, chcesz zwrócić na siebie uwagę. Ubieraj się zatem znakomicie, może czasem dziwacznie, może krzykliwie ale zawsze wyróżniająco. Musisz wyglądać inaczej niż pozostali. Wykorzystaj to, jak wielu przed Tobą.

Lubi pomacać to i owo…

Zwróciliście uwagę na to jak małpy nawiązują relacje? Iskają się, gładzą po futrach, generalnie macają się po całości. Może Darwin się mylił, ale na pewno do małpiszonów to podobni jesteśmy. W każdym razie, człowiek z charyzmą nie boi się pomacać drugiego człowieka i robi to! Ty też możesz i powinieneś. Osiągniesz dwa rezultaty, pierwszy podkręcisz charyzmę, drugi ważniejszy: zbudujesz relację.

Jest taki mechanizm psychologiczny jak dysonans, generalnie działa on tak, że redukuje napięcie po jakimś zdarzeniu, sytuacji, czy decyzji, w praktyce: hm, dotknął mnie, ->znaczy wszedł w moją strefę bezpieczeństwa, a nie każdy może ->dlaczego on to zrobił? dlaczego ja mu na to pozwoliłem? ->, hm, pewnie dlatego że jest fajny i w sumie to go lubię. Oczywiście, co najważniejsze ta asocjacja dzieje się poza świadomością.

Jak jednak dotykać by podkręcić charyzmę a nie wyjść na zboka? Podając rękę poklep kogoś po boku ramienia, złap za łokieć, ba! można nawet misia zrobić. Nie kładź ludziom łapy na ramieniu, psy kładą łapy na grzbiet kiedy chcą zdominować, my mamy tak samo i to czujemy…
Dotykać można jednak nie tylko łapami. Dotknąć można także słowem. Przykładowo kiedy zwraca się do Was jakiś człowiek, który nic od Was nie chce a powie „Mój przyjacielu, to a tamto…”
Trzeba wyczuć sprawę, bo dobrze znamy: „szefie, nie masz złotóweczki?”

Kiedy idzie to wie gdzie idzie…

Jest taki film: Blues Brothers, który w pewnym ujęciu pięknie pokazuje, co to znaczy pewność siebie. Goście wchodzą do jakiegoś miejsca, próbują kogoś do czegoś przekonać używając wyrażenia: „Mamy misję od Boga!” Każdy z nas kiedy wychodzi do ludzi by coś im przekazac, do czegoś przekonać, ma taką misję od Boga, ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Ci którzy wiedzą kto i po co ich przysłał, na drodze do swojego celu kroczą żwawo, energicznie, poruszają się płynniej niż pozostali. Mając misję jesteś dumny, wyprostowany, uśmiechasz się niewymuszenie, bije od Ciebie blask tysiąca słońc - a co najmniej jednej gwiazdy. A poważnie, wiesz po co jesteś w danym miejscu, robisz to, a to daje Ci pewność, ta pewność rezonuje w każdym geście. Podkręcisz je: wydłużając nieco i przyspieszając krok, ruchy prowadząc do celu i bez kręcenia się w kółko. Kiedy wychodzisz na scenę grasz, a nie szukasz przez pół godziny kabla do podłączenia gitary… (Przy okazji to różni profesjonalnych muzyków od amatorów. Podobnie przygotowany prelegent nie musi zastanawiać się jak sie włącza rzutnik, a dowódca nie musi bredzić o sprawach nie związanych z operatywką)

Czuje to, czuje ludzi…

Generalnie zrozumienie tego, z czym przyszli słuchacze i jak reagują jest kluczowe. I jest to piekielnie trudne. Zmagasz się tu różnymi rzeczami, coś się sypie. Tutaj ktoś pyta a pytaniem podważa tezy przez Ciebie głoszone. Dzieje się wokoło. Może jakiś szum. Nie ma lekko, trzeba się rozeznać w ludziach. Trzeba ich pytać czego oni by chcieli, czego się boją, zrozumieć ich motywy i intencje. Szukać . Jak to zrobić? Nie ma recepty. Pytać, słuchać odpowiedzi, słuchać emocji, chłonąć je i rezonować w tym duchu. Czasami możesz nawet nie mieć nic do przekazania, starczy że przekażesz to z czym przyszli oni. Jako ilustrację przywołałbym tutaj płomienne przemowy Adolfa, zwródcie uwagi na pauzy, reakcję ludzi i co się dzieje po tej reakcji.

Swoje wie i swoje przeżył…

Tak jest, że za charyzmatycznym człowiekiem stoi opowieść. Ten kto słyszał o Odyseuszu winien wiedzieć, że to Droga uczyniła go tym kim jest. Itaka mogłaby być zabitą dechami dziurą po drugiej stronie morza. Penelopa mogła być szpetna i zionąć czosnkiem i cebulą. A jednak to, co przeżyli i jak w tym działali czyni ich nieśmiertelnymi. Ludzie z wielką charyzmą mają swoje opowieści, sięgające nieba i sięgające piekieł. Te opowieści pną się jak drzewa… Tak jest, jeśli mamy opowieści sięgające gwiazd, mamy też i takie, które nurzały się w odchodach szatana. Jednak te opowieści są i można je przywołać… Trzeba dobrać je rozumnie, ale kiedy się to zrobi jak trzeba, zawsze charyzma zostaje podkręcona. Można wykorzystać tutaj zasadę podobieństwa (mam tak samo jak Ty), albo kontrastu (Ty masz tak, ja mam tak, ale w sumie to obaj mamy tak), a to zarówno na fali nieba jak i piekła.

Przykład: Tak, spotkało mnie coś podobnego, wysłali mnie z głupim rozkazem, ale zrobiłem tak…
Albo z innej, nomen omen, beczki: Ale się wtedy nawaliłem, połowy nie pamiętam, ale pamiętam że…

I zawsze otwarty jest na ludzi…

Powyższe sztuczki podkręcające charyzmę byłyby niekompletne bez Klucza. I tutaj go mamy: ciekawość innych ludzi i gotowość do tego by dzielić się z nimi sobą, otwartość i szczerość. Zarówno w rzeczach wielkiej wagi, jak i w drobiazgach. Jak tego dokonać, po pierwsze trzeba obdarzyć szacunkiem siebie samego, po wtóre, w takim samym stopniu, innych. Szukać inspiracji u ludzi i brać ją, mówić im o tym. Z tych drobnych spotkań stworzyć wielką mozaikę. Jeśli to możliwe pamiętać.
Szacunek wobec rozmówców jest kluczowy. Pozwala nam słuchać tego, co chcą nam przekazać a nie tylko tego, co do nas mówią, lub co gorsze, co my do nich mówimy.

I nie zapominajmy o poczuciu humoru, nawet jeśli jest nieśmieszne.

***

No, i tak to właśnie jest - powiedział Wuj po zjedzeniu obiadu, schaboszczak, buraczki i pyr-re... Było mądrze, to teraz czas na głupio.

No właśnie, jak to właśnie jest? Dlaczego to właśnie jest? Po co to właśnie jest? To jest ten obszar wtajemniczenia, znać odpowiedź na te trzy pytania. Myślenia i regowania z książek się nie nauczymy, możemy coś ogarnąć, ale tylko konfrontacja z rzeczywistością oddziela ziarno od plew.

Tak naprawdę pretekstem do tego wpisu był tzw. Czarny Piątek, 2018/03/23 - Polska przegrała z Nigerią, jakaś gotka na przejściu dla pieszych rozwinęła parasol i "jak boga kocham" zmienila się w nietoperza, zgubiłem pięć dych (własnie jeśli ktoś znalazł to moje są, także tego...), no a w telewizorach tematem numer jeden był protest przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej, który "spontanicznie" pod siedzibą PiSu się kotłował, mimo że to nie pisowski projekt - już to daje do myślenia, czy aby na pewno chodzi o te kobiety i płody, czy może raczej o to by palec w oko rządzącym załadować.

Osobliwie ciekawość moją uruchomiła jakaś figura, kobieta w okularach, w czarnej kurtce i białej koszuli, tęgiej urody, która nawijała do tych ludzi, krzyczła różne hasła, działała według niespotykanego dotąd wzorca - nie było nawoływań do tłumu, "my się nie damy", "my damy radę" - były zamiast tego dość celnie montowane komunikaty, stopniujące napięcie i kończące się groźbą, jak np. "czekaj pisie, bo za każdym razem będziemy Was tak odwiedzać". Zwała się Lempart - zapamiętajcie figurantkę, bo widać że jest świeżo po szkoleniach i będzie jeszcze w Polsce wywijała i destabilizowała.

I tak zacząłem oglądać te internety... Wnet trafiłem na kobietę "w dziewiątym miesiącu ciąży", którą potargała Policja za odpalenie rac bodajże. Ubrana na czarno, czerwony pas z napisem [aborcja jest ok], czerwona chustka na głowie. Kawałek dalej, inna Pani w podobnym czarno czerwonym anturażu i jeszcze kolejna... Ta Pani w dziewiątym ciążu udzielała też wywiadu.
Muszę powiedzieć, że zapewne silna i zdeterminowana z niej kobieta, przyszła bez partnera, (no nie był potrzebny bo Pani Poseł Wielgus interweniowała w jej sprawie, jak się dowiadujemy), taki długi był ten marsz, takie zdarzenia, i tyle pary by dawać wywiady bez zadyszki, zapewne ciąża wysoka bo brzuch jakby wędrujący. Ale co tam - motyw ciężarnych i motyw dzieci (szczególnie dziewczynek z warkoczykami i jakimś zwierzątkiem, np. kotkiem, szczeniaczkiem itp, zapala mi czerwoną lampę, ale jako się rzekło, co tam...

Z mojej perspektywy, gdybym miał robić ustawkę, dobrałbym oferentkę, według wzorca: kobieta, z dzieckiem, a najlepiej w ciąży, dodałbym partnera, który broniłby jej tak rozpaczliwie, że dostałby w łeb od policjanta, wtedy krew partnera zastąpiłaby czerwień chustki. Nie przebierałbym charakterystycznie, bo jeszcze po internetach jakieś szaraki pisałyby jakieś rzeczy...

Tak sobie tu spekuluję, (miałbym możliwości, założyłbym "piętnastkę" jak mówią bezpieczni spece i sprawdziłbym - ale nie mogę, szaraki tak mają), w każdym razie wszystkiego na wiarę nie ma co brać, no przecież mógł być przypadek, bo dlaczego nie?

Mogło być to jednak, wcale sprytne połączenie szkolonej agitacji, manipulacji cyfrą (informacje o demonstracji, powtarzające się wzory kolorystyczne), manipulacji obraze, powtarzania etc... No prawie z Vademecum - aby wiedzieć więcej, zerknijcie przy okazji tutaj.

A ze swojego poglądu na sprawę nie będę się spowiadał - zrobiłem mema z nosaczem, popisałem sobie, wystarczy...

Pozdrawiam,
Pan Szary

Link do wywiadu:

I parę foteczek:
***
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego