Markery nieprawdy - ostatniastacja.pl

Przejdź do treści

Menu główne:

Psyche
Markery nieprawdy
(2018.12.23.)
Możemy wierzyć, że ludzie są życzliwi i prawdomówni, a świat jest miejscem pięknym i dobrym, no możemy… Jednak podczas prowadzenia czynności, podczas zbierania informacji w terenie, a nawet podczas zwykłej rozmowy, w każdej z tych sytuacji powinnismy zachować czujność, bo możemy (nie musimy, możemy) spotkać się z kłamstwem lub decepcją.

Kiedy około stu lat temu psychologia weszła w stadium nauki opartej o paradygmat eksperymentalny, zaczęto więcej uwagi przykładać do operacjonalizacji zmiennych, czyli sprawdzania, w jakich warunkach, co i jak działa. Takie psychofizjologiczne mechanizmy są powtarzalne – a w rezultacie mogą być wykorzystane przy realizacji różnych działań, także przy zbieraniu informacji. Rozpoznane mechanizmy są wykorzystywane w modelach psychologicznych, zarówno w profilowaniu, jak i budowaniu tzw. wzorca bazowego, jak i podczas zbiernia informacji, czy przy przesłuchiwaniu. Budowana jest z tego całkiem sensowna i praktyczna gałąź nauki.

Niniejszy artykuł ma pomóc, przedstwić narzędzie pomocne w ocenie sytuacji, podczas rozmowy z drugim człowiekiem. Zwrócimy uwagę na najpowszechniejsze, wskaźniki, wykazujące związek z mówieniem nieprawdy, postaramy się wskazać, jak można tę wiedzę wykorzystać. Celem artykułu jest skupienie się na maksymalnie praktycznej stronie – nie ma znaczenia, czy rozmawiasz ze szpiegiem, zbirem, handlarzem, czy nastolatkiem, który przypalił zielsko – wszyscy podlegają tym samym regułom i wszyscy pod pewnymi warunkami, będą kłamać i oszukiwać, choć zapewne jakościowo będą się różnić.

Raz jeszcze, jakkolwiek punktem wyjścia będzie tutaj scenariusz: a/ rozmowy/wywiadu oraz b/ przesłuchania, oba takie scenariusze występują w cywilnym życiu, a kto ma Żonę ten wie jak to działa... Mimo, że wszyscy lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy wyjątkowi, koniec końców, mniej lub bardziej, wszyscy podlegamy tym samym zasadom i właściwościom, natury nie da się trwale oszukać.

Definicje

Zanim przejdziemy do meritum artykułu, skupmy się na sprawach ogólnych. Musimy mieć świadomość, że tak naprawdę podczas czynności bezpośredniego pozyskiwania informacji realizujemy zwykle jeden z dwóch scenariuszy albo wywiad/rozmowę, albo przesłuchanie. Czujecie pod skórą różnicę? Niby obie te aktywności się przenikają, niby mogą, jedna w drugą, płynie przejść, ale w istocie są różne. Wolisz rozmawiać czy być przesłuchiwany(-a)?

Co je różnicuje:

Rozmowa/Wywiad
Główny cel to zebranie informacji, pozwalającej na ustalenie interesujących nas faktów, przebiegu zdarzeń, faktycznych właściwości. Ale także, określenie aktorów i widzów (celowo nie mówię tu podejrzanych, poszkodowanych i świadkach, nie ograniczamy się - jak już wspomniałem te scenariusze wystepują w każdej sferze życia), określenie faktycznych przewag i ograniczeń, czy czegokolwiek czego chcemy się po prostu dowiedzieć.

Przesłuchanie
Główny cel to albo pozyskanie informacji potwierdzających ustalony przebieg wydarzeń, ustaloną wersję, albo wskazujących na motywy, winę, albo wprost doprowadzenie do przyznania się do winy, lub zdemaskowania oszustwa. Z natury rzeczy mamy tutaj do czynienia przynajmniej z niewypowiedzianym oskarżeniem. Powinno być budowane w oparciu o już ustalone fakty, czy to uzyskane od osoby, czy od innych, czy potwierdzone w inny sposób.

Przesłuchanie oraz konfrontacja (z osobami lub faktami) ma na celu dostarczenie informacji pozwalających podjąć bardziej właściwą dla sprawy decyzję (np. gdzie skierować zasoby operacyjne), lub wprost wydobyć zeznanie, także przyznanie się, czy wreszcie, co chyba jest najbardziej pierwotne i ogólne, uzyskać informację faktyczną.

Zarysujmy też rozróżnienie między kłamstwem a decepcją/oszustwem:

Kłamstwo, to inaczej nieprawda, czyli coś, co nie jest zgodne z rzeczywistością. Jest ono węższym terminem niż decepcja/oszustwo. Żartem można powiedzieć, że jako, że nie jest specjalnie planowane, zwykle ma krótkie nogi. Jest też powszechne, kłamią wszyscy i w najróżniejszych sytuacjach. To ważne, bo kłamstwo może być nieświadome, a także podyktowane innymi motywami, niż zasłonięcie faktycznego przebiegu zdarzeń (np. ktoś zeznał, że nic nie wie, nie było go tam, mimo, że był, niby bez związku, ale nie chce by rodzina dowiedziała się, że nadgodziny zalicza w burdelu), czy faktycznych cech, właściwości (kiedy handlarz coś ci chce sprzedać i koloryzuje, że jego matka ma to samo). Takie świadczenie nieprawdy utrudnia czynności, ale nie jest grą podjętą dla uniknięcia odpowiedzialności za zdarzenie, nie ma na celu także zakrycia zdarzenia, co jest właściwe dla decepcji, raczej chodzi o wzmocnienie efektu lub unik. Kłamstwo/zeznanie nieprawdy jest węższym pojęciem niż decepcja/oszustwo - to podanie nieprawdziwych faktów, kłamie agresor.

Decepcja, w klasycznej psychologii, rozumiana jest jako takie udzielenie informacji osobom badanym by w istocie nie wiedzieli, co będzie badane, bo wiedza ta mogłaby zakłócić eksperyment, mogliby zachowywać się inaczej niż normalnie, jest to więc instrukcja maskująca, albo po prostu maskowanie.

W psychologii operacyjnej przez decepcję rozumie się takie podejmowanie czynności by doprowadzić przeciwnika (np. prowadzącego), lub ośrodki decyzyjno-sprawcze (np. instytucje) do podjęcia błędnych decyzji i działań, do czego dochodzi w oparciu o nieprawidłowe rozpoznanie:

         - możliwości
         - intencji
         - faktycznej aktywności deceptora.

Przeciwnik nie dostaje nieprawdizwych faktów, tylko wyciąga nieprawdziwe wnioski, innymi słowy oszukuje się ofiara, choć kłamstwa agresora mogą byc czynnikiem towarzyszącym kontekstowi, jaki stworzył.

W życiu zaś nazywamy to po prostu oszustwem, lub "taką sytuacją", chodzi o rozbudowany podstęp, mniej lub bardziej spójną i przemyślaną prezentację, często powiązaną z budowaniem alibi, lub podejmowaniem innych czynności zasłaniających (np. taki handlarz, który będzie chciał sprzedać np. telefon X, wyciąnie go z kieszeni i coś tam w nim będzie robił - on nie powie że go sobie kupił, bo by kłamał, ale stwarza wrażenie, że on go ma - okłamiesz się sam, a handlarz zgarnie Sodexy, nawet jesli 8 na 10 słuchawek wraca na serwis).

Granica między kłamstwem a decepcją jest płynna - ja, na swoje potrzeby zakładam, że decepcja jest bardziej agresywna, bardziej aktywna, bardziej świadoma i ukierunkowana i nie daje faktów, a których oszusta można byłoby złapać bez gaci - jest płynna. Nie jesteś okłamany, tylko okłamujesz się sam, ulegając złudzeniu. Decepcja to pojęcie szersze od kłamstwa, w niektórych sytuacjach kłamstwo, lub manipulacja informacją mogą nawet być jej elementem.

Wymiar praktyczny

Czy rozpoznawanie kłamstwa może być przydatne? Trzeba odpowiedzieć sobie samemu – można wierzyć, że zwykle ludzie są szczerzy, można wierzyć, że zwykle kłamią, optymista powie, że zapewne buja się to gdzieś po środku – ja nie jestem optymistą. Tak czy siak, w zależności od tej postawy życiowej rzecz może być mniej lub bardziej przydatna, a świat, w którym przyszło żyć mniej lub bardziej nieprzyjazny, co już sobie wyjaśniliśmy.

Czy faktycznie da się wyuczyć tej wiedzy o kłamstwie i niezbędnej do jego wykrycia wrażliwości? Jeśli można wyuczyć sztuki, to tak. Dlatego zaznaczam, że podane niżej informacje należy traktować przede wszystkim jako wskazówki, a nie sztywne reguły.

Często doświadczeni życiowo ludzie działają na nosa, „na czuja”, coś im pyka i potrafią trafniej niż nowicjusze zareagować. Ich postawę kształtują wcześniejsze doświadczenia i często nieuświadomiona wiedza. Oni już na oko z dużą trafnością wskażą zakazaną gębę, czują w kościach że coś idzie w dobrym lub złym kierunku. Wiedzą że ktoś kłamie. Zapytani dlaczego, rzadko jednak będą w stanie konkretnie odpowiedzieć.

Zwracam jednocześnie uwagę, że są badania wskazujące, że osoby szkolone do prowadzenia przesłuchań nie miały rezultatów istotnie lepszych niż ci, którzy nie odbierali specjalnych szkoleń. Sprawa jednak nie jest tak oczywista i prosta, (chodziło o tradycyjne modele behawioralne i tzw. NLP, w oparciu o tzw. komunikaty niewerbalne, jednak badanie nie było realizowane w oparciu o systematyczną procedurę) – zaznaczam, żeby nie było, że nie mówiłem, można sprawdzić samemu.

Aby pomóc w rozpoznaniu sytuacji, wciąż tworzone są precyzyjniejsze ramy, modele zwracające uwagę na czynniki, które mogą (powtarzam mogą) pomóc w zdemaskowaniu deceptora. Jedocześnie oznacza to, że tworzone są nowe koncepcje i modele, za którymi idą praktyczne rozwiązania. Jednym z takich rozwiązań jest model przytoczony niżej.

Proces zbierania informacji

Zbieranie informacji podczas przesłuchania to proces oparty na następujących, wpływających na siebie elementach, takich jak:
    - osoba przesłuchująca,
    - osoba przesłuchiwana,
    - otoczenie
    - już zebrane fakty i hipotezy,
    - technika przesłuchania

    A wszystko to przez pryzmat relacji między tymi elementami (emocje, współpraca, opór, możliwości konfrontacji).

Wspomniałem, że jest to sztuka bo faktycznie nie ma jednej recepty na typowanie. Jednym będzie to szło lepiej, innym gorzej - chodzi tu o wrażliwość, percepcję, zdolności analityczne, wiedzę mądrość, odporność na błędy poznawcze i co tam jeszcze.

Gdybym miał użyć metafory, powiedziałbym że przesłuchanie to gra. Przesłuchujący gra o potwierdzenie lub odrzucenie informacji, zgodnych z zebranymi faktami, lub umożliwiających zebranie faktów, przesłuchiwany gra o przyjęcie jego informacji jako fakt, skierowanie uwagi przesłuchujących w innym kierunku, czy zakończenie gry.

Ta gra może być wykonywana formalnie, czyli właśnie podczas rzeczywistego przesłuchania, gdzie role są jasno podzielone i każdy wie kim w tej grze jest, lub nieformalnie, kiedy jedna osoba pyta drugą o rzeczy, o które chce pytać, licząc na pozyskanie informacji prawdziwych, a role nie są zdefiniowane – osoba „przesłuchiwana” może nawet nie domyślać się intencji zadawanych pytań.

Są różne modele i teorie przesłuchań, od takich wedle których „z akumulatorem na jajach nikt nie kłamie” (to chyba w Psach było?), poprzez zatapianie, deprywację snu, lub nie zaspokojenie potrzeb podstawowych, chemię i tak dalej, po bardzo dokładne analizy medyczne (poligraf) i modele i techniki śledcze (np. PEACE albo model Reida, będzie o tym też, ale w innym miejscu i czasie). Modele te mogą składać się na mniej lub bardziej uniwersalne podejścia, które mogą być wykorzystywane w znacznie szerszym kontekście sytuacji.

Model Navarro

Taką właśnie koncepcję stanowi wypracowany przez FBI model Navarro. Opiera się on na czterech, wzajemnie się wspierających lub znoszących, zależnie od sytuacji, wymiarach:

         1. Komfort/ dyskomfort
         2. Wzmocnienie/brak wzmocnienia
         3. Zestrojenie/brak
         4. Charakter zarządzania spostrzeganiem

Pochylmy się zatem szczegółowo nad tym, na co zwracać uwagę dla poszczególnych wymiarów:

Komfort / Dyskomfort
Wyczuwamy, czy ktoś kto z nami rozmawia jest spięty czy nie. Potrafimy też wyczuć, jak bardzo. Potrafimy ocenić czy osoba, z którą przebywamy czuje się dobrze, czy nie. Tu ważna uwaga, różne osoby, mają różny poziom napięcia w relacji z obcymi osobami. Zwykle jednak po pierwszym napięciu i stresie, poziom ten w miarę kontaktu opada. Trzeba na to zwrócić uwagę, u ludzi, którzy mają coś do ukrycia, gotowość i napięcie utrzymuje się dłużej, osoby te są bardziej kontrolujące się.

W sytuacji komfortu, ludzie nawiązują relację. Ta relacja odzwierciedla się w zachowaniu. Ludzie siadają bliżej siebie, zaczynają zachowywać się podobnie. Ktoś się pochyli, drugi zrobi to podobnie, ktoś zachichocze, i drugi się uśmiechnie. Ktoś się rozeprze na krześle, drugi zrobi coś w podobnym duchu. Ktoś poprawi np. włosy, inna osoba poprawi coś innego w swoim wyglądzie (atawizm dbałości o skórę). Chodzi o to, że w sytuacji komfortu ludzie zachowują się stadnie, a stado składa się z takich samych osobników. Znikają także przeszkody, takie jak skrzyżowane na piersi ręce, zasłony w postaci postawionych przed człowiekiem gratów, ludzie wychylają się do siebie by być bliżej siebie i się widzieć. Znika dystans, ludzie będąc bliżej siebie mogą mówić ciszej, z mniejszym wysiłkiem (chodzi o to, że nie opłaca się utrzymywać dystansu i się męczyć, jeśli nie ma się w tym celu), rytm wymowy, ton, sposób wyrażania się zaczynają być podobne. Ludzie patrzą na siebie, nie koniecznie sobie w oczy, niektórzy ludzie nie patrzą w oczy bo tak już mają, nie słyszeli psychologicznych szkoleń, że kontakt wzrokowy i inne takie duperele i nie wiedzą, że są tacy, co uważają że ten kontakt to musi być – bo tak jakiś amerykański psychoharlequin pisze! Tak naprawdę chodzi o to żeby ludzie patrzyli, ale w swoim kierunku. Nie mrugają za często, nie zamykają oczu, nie patrzą z przymrużonych powiek. Są rozluźnieni ale w duchu swojej narracji – są tacy jak w życiu. A tak przy okazji, właśnie po to zanim zaczyna się poważna akcja ludzie są obserwowaniw  naturalnych sytuacjach, w relacjach z ludźmi których znają...

Odwrotnie, kiedy coś nam się nie podoba, w czymś nie chcemy uczestniczyć, nieświadomie zaczynamy tego unikać. Zaczyna się od atawizmów, czyli rzeczy pierwotnych, pozostałościach po tym, jak byliśmy małpoludami. Zaczynamy się jeżyć, pocić, rośnie tempo oddechu, serce łomocze. Nasze ciała oddalają się, nieświadomie już uciekamy od sytuacji i osoby. Mięśnie się napinają, może pojawić się zaciskanie pięści, nerwowy ruch, bębnienie po stole. Zaczynamy mierzyć czas, wiercić się (nie odzwierciedlając drugiej osoby), albo odwrotnie stać jak słup soli – kiedy to widać, to wiedz że coś się dzieje, że ma tam coś do ukrycia. Zaczynają się pytanie kiedy koniec, czy coś jeszcze. Ludzie oddalają się, odchylają się w przeciwnym kierunku, odgradzają przedmiotami. Ciało nie zwraca się w kierunku osoby tylko bardziej w kierunku dróg ewakuacji, wyjścia. Dłonie, znikają – chowane są albo pod stół, albo do kieszeni, albo do tyłu. Podczas gdy w sytuacji komfortu zwykle skierowane są w kierunku drugiej osoby i używane do gestykulacji. To nietypowe napięcie jest rozpoznawane przez ciało, które go doświadcza, więc po pewnym czasie , spięta twarz musi być rozmasowana, zbolały kark potarty, lub rozruszana szyja i temu podobne zabiegi, które mają rozluźnić. Pojawiają się natręctwa, przewracanie oczami, wycieranie czegoś, otrzepywanie ubrania. Odpowiedzi przestają być przyjacielskie długie i rozbudowane, a stają się krótkie i zdawkowe. Pojawia się sarkazm, agresja nie wprost, czy po naszemu: dowalanie. Czuć opór. Osoba przesłuchiwana po kłopotliwym pytaniu zamyka oczy, odwraca wzrok, jakby chciała zablokować lub uniknąć sprawy. Częstotliwość ruchów oczu i mrugnięć znacząco wzrasta. Oczy są zwierciadłem duszy – a zatem, kiedy osoba poddawana pytaniom zamyka wzrok, trzeba zapamiętać, że jest to dla niej temat drażliwy, kłopotliwy, taki który chce uniknąć. Dlaczego i po co? To ważne pytania. Warto później wrócić do tematu, zaznaczając, że „nie podobało ci się kiedy spytałem Cię o to i tamto, dlaczego Ci się to nie podobało”.
Ze względu na to, że poziom odczuwanego komfortu jest różny, warto poobserwować osobę zanim w ogóle dojdzie do faktycznego przesłuchania. Można zobaczyć, jak zachowuje się ona do innych ludzi, jaki jest jej wzór zachowania. Szczególnie pomocne jest gdy osoba jest z kimś bliskim, z kimś ze swojej bajki, bo przed kimś takim nie gra…

Wzmocnienia, podkreślenia, składniki pozawerbalne
Zwróćcie uwagę na sytuację kiedy ktoś Wam coś opowiada. Pracuje twarz, pracuje całe ciało. A wszystko podporządkowane jednemu celowi, podkreślenie komunikatu. Aby wzmocnić przekaz ludzie stosują różnego rodzaju zabiegi: głos, szybkość wypowiedzi, ton, składniki emocjonalne, gestykulację, mimikę. Wypowiedzi mogą być podkreślone gestem, wskazaniem palcem, uderzeniem w blat lub część ciała (np. dłonią o udo), ruchem brwi, rozszerzaniem oczu, ludzie mogą wykorzystywać przedmioty by coś pokazać. Rysować palcem na stole. Ludzie którzy wykazują zainteresowanie pochylają się przyjmując pozycje woźnicy (wychylenie do przodu w kierunku obiektu zainteresowania), aby podkreślić wagę przekazywanych słów mogą unosić się (wyprostować, podnieść, unieść rękę).
Jeżeli ktoś będzie miał coś do ukrycia, raczej nie będzie wzmacniał treści, mimika będzie ograniczona, ręce będą „znikać z pola widzenia” lub wprost przeciwnie, zasłaniać usta dotykać brody, policzków. Wypowiedź będzie zawierała sporo pauz, potrzebnych do zastanowienia lub sprawdzenie efektu wypowiadanych słów. Jednocześnie, kłamcy nie tylko rzadziej wzmacniają, także repertuar tych zachowań mają uboższy – oględnie mówiąc więcej pary wkładają w to by wersja trzymała się kupy, niż w to jak ją przekazywać.

We wzmocnieniach używanych przez kłamców, możemy zauważyć następujące defekty:
         - jest nienaturalne
         - jest niezestrojone w czasie
         - jest nietypowe
         - występuje przy błahych aspektach wypowiedzi

Zestrojenie
Po pierwsze, występowanie harmonii i zgodności, przepływu pomiędzy rozmawiającymi osobami jest kolejnym z wymiarów, na który należy zwrócić uwagę. Dotyczy to zarówno sfery werbalnej, (czyli mówionej) jak i niewerbalnej (czyli robionej, achanej i sapanej).
Po drugie zwracamy uwagę na zestrojenie w obrębie osoby udzielającej odpowiedzi.

Rozpatrując owo zestrojenie powinniśmy zwrócić uwagę na ruch osoby, jego okoliczności (relacja między nadawcą a odbiorcą), przekazywaną treść, zdarzenia, emocje, czas i przestrzeń, m.in. wspomniana już przy komforcie/dyskomforcie reguła odzwierciedlania.
Niektóre zachowania są tak utrwalone, że dzieją się mimo świadomie. Przykładem może być potakiwanie, podczas mówienia prawdy. To potakiwanie może wystąpić także w sytuacji gdy przekazywana treść będzie odwrotna! Przykład – Czy byłeś tam wtedy?, Osoba odpowiada, że nie, ale głowa kiwa że tak. Czyli skupiamy się tutaj na zgodności przekazywanej treści z sygnałami nadawanymi przez ciało.

Ta treść podobnie powinna odpowiadać okolicznościom – osoba, którą dotknęła tragedia raczej będzie chaotyczna w zeznaniu, poruszona, niektóre elementy wypowiedzi będą występowały wielokrotnie (te, które dla osoby niosą duży ładunek emocjonalny), osoba taka będzie także miotać się pomiędzy bezradnością a chęcią pomocy. Zupełnie odwrotnie będzie wyglądać osoba prezentująca „wersję” – będzie bardziej opanowana, wypowiedź będzie bardziej uporządkowana, raczej nie wystąpią powtórzenia, emocje i zachowania nie będą odpowiadały sytuacji.

Wreszcie aspekt zbieżności w czasie i przestrzeni zdarzenia. Tutaj mamy do czynienia z następującymi błędami:
- zwłoka pomiędzy wystąpieniem zdarzeń a ich relacją, ujawnieniem
- ukrywanie elementów opisu, np. obecności osób, rzeczy
- opisywanie rzeczy, które technicznie rzecz biorąc powinny być poza świadomością osoby – np. ze wg na miejsce, w którym była

Charakter zarządzania spostrzeganiem
Jakkolwiek termin brzmi zawile, jest stosunkowo prosty i znany wszystkim, gdyż wszyscy każdego dnia do niego się odwołujemy. To nic innego jak próba doprowadzenia do tego by wypaść dobrze, może nawet lepiej niż w rzeczywistości. Robimy tak idąc do pracy, do kościoła, do znajomych, a już na pewno załatwiając kredyt w banku. Są to zachowania zarówno werbalne, jak i niewerbalne.

Paradoksalnie, kłamca może próbować symulować komfort – przy czym ruchy jego i zachowania będą przesadne. Mogą podkreślać swoją prawdomówność i „prawilność” – albo odwołując się do siebie, opisując siebie dobrze (jestem spokojnym człowiekiem, normalnie muchy bym nie skrzywdził, zarabiam dobrze a przede mną awans więc będzie lepiej), wychodząc poza treść (mówiąc:  szczerze, tak naprawdę to…, prawda jest taka…, prawdę mówiąc…, proszę mi wierzyć…, no niech mi pan wierzy…), lub wiążąc się z kimś/czymś co jest powszechnie szanowane (jestem katolikiem więc…, działam w stowarzyszeniu…, może pan spytać prezesa, on potwierdzi, że jestem dobry…), mogą też wystąpić groźby (wie pan kim ja jestem, pan wie? ...ja tego tak nie zostawię).
Jeżeli podobnych oświadczeń jest za dużo, warto je zneutralizować – najlepiej pytając: dlaczego osoba tak mówi, jakie to ma dla niej znaczenie. Jaki widzi związek pomiędzy tymi tematami, a faktycznym tematem. Pytania zacieśniając od ogólnych po co raz bardziej szczegółowe, po czym znów ogólne i szczegółowe – chodzi o poznawcze zmęczenie osoby pytanej, kłamstwo i decepcja niosą ryzyko błędów, he, he...

Podsumowanie

Wiedza o tym na co zwracać uwagę zbierając informacje jest ważna w każdej sytuacji, kiedy mamy relacje z człowiekiem, szczególnie takim, którego nie znamy. Komu się to przyda? Wydaje mi się, że temu, kto bedzie tego potrzebował. Żyjemy i poruszamy się w otoczeniu społecznym, wiedza o mechanizmach funkcjonowania może się przydać. Oczywiście można powiedzieć, że nie bo to truizmy, bzdety i w ogóle nieprawda. Można powiedzieć, że ziemia jest płaska i też żyć szczęśliwym, dobrym życiem, bo dlaczego nie?

Dodam jednak, że model Navarro powstał już po publikacji badań kwestionujących zasadność analizy niewerbalnej, a w pewnym sensie jest odpowiedzią na nie, niniejszy wpis także mógłbym opatrzyć dość bogatą bibliografią. Potrzeba modelu opartego na badaniach i empirycznych doświadczeniach jest czymś oczywistym. Model powinien być prosty, aby łatwo było go zastosować, i używany, aby w ogóle miał sens. Z praktycznego punktu widzenia, lepiej jest posługiwać się jakimś, identyfikowalnym modelem (mapa, punktem odniesienia) stale, wyrabiając sobie własne w nim doświadczenie, niż zostawić sprawę przypadkowym działaniom i fuksowi, temu nosowi, który coś czuje ale nic konkretnie.

Oczywiście będą osoby, które powiedzą, że z nich się nie da nic wydobyć, oni wszystkich będą w stanie oszukać stosując swoje techniki. Winszuję, ja taki dobry nie jestem.
Zachęcam jednak ostrożność w ocenie i lekturę Księgi Przypowieści Salomona 16.18-19, tak po prostu, żeby nie dać się złapać bez gaci. Milton Erickson zwrócił, w jednym miejscu, uwagę na to, że najbardziej na hipnozę podatne są osoby pewne tego, że są niepodatne - analogii wykluczyć ad hoc nie wypada.

Kończąc, jak zwykle zachęcam do praktykowania, bo chociaż w teorii praktyka i teoria to to samo, w praktyce jednak nie…

Bądźcie czujni, pozdrawiam,
na nasłuchu Szary

***
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego