Wzajemność – jak Kuba Bogu, ta Bóg Kubie - innymi słowy, zwykle staramy się odwdzięczyć osobie, lub organizacji, która coś nam dała. A zatem "zawsze dbaj o wszelkie przysługi" - tak by stworzyć pole dla reakcji zwrotnej. Jeżeli mamy rozpoznane takiego pola (np. wiemy, że obiekt chętnie pije konkretny napój, lub wybiera konkretny posiłek, być może potrzebuje jakiejś informacji albo wskazówki - tym lepiej), każda przysługa otwiera pole do zobowiązania i uzasadnia oczekiwanie działania zwrotnego. Nawet jeśli jest to przysługa pozorna, jak np. przy mechanizmie odrzucenia i odwrotu (np. pozostawienie wyboru między czymś kompletnie niemożliwym do spełnienia i czymś na co, w świetle poprzedniej opcji, można przystać, albo inny przykład, kiedy ofiarowujesz coś komuś, zanim poprosisz go o cokolwiek). Zasada ta jest skrajnie silna i często przewyższa wpływ innych czynników, działa nawet na decyzje o które jeszcze nikt nie poprosił.
Oczywiście samemu będąc poddanym oddziaływaniu można się bronić, przyjąć prezent a gdy pojawi się prośba, omówić dlaczego był on wręczony, dając furtkę że nie analizujesz motywów czy ktoś zrobił to świadomie czy nie - prezent zachowując (niech dysonans też porobi robotę) po prostu stwierdzasz fakt: to że otrzymałem podarek, powoduje że chciałbym się odwdzięczyć, ale nie mogę tego zrobić bo… cokolwiek (psychologia dowodzi, że jeżeli jakiekolwiek stwierdzenia ma uzasadnienie po „bo”… ludzie traktują je jako poważniejsze i chętniej ustępują, por Aronson 1999).
***
Autorytet - od najmłodszych lat jesteśmy tak socjalizowani, że wpaja się nam że podążanie za autorytetem skutkuje to nagrodą a opór karą. Jesteśmy skłonni podążać za osobami, ale takimi które sami rozpoznajemy jako autorytety, trust me I am psychologist, dla wielu ludzi nie będzie wyznacznikiem zaufania, podczas gdy dla innych Pati21 z forum Madki pszeciw szczepjonkom, zdecydowanie tak.
Zasada jest prosta, podążanie za autorytetem zwalnia z uciążliwego myślenia i dogłębnej analizy - trzeba tylko rozpoznać, kto jest autorytetem. Co ważne reakcja na autorytet jest odruchowa i nie związana z merytoryczną oceną - reagujemy na symbole i atrybuty autorytetu. Będzie to uniform, postrzegana rola (por. Bushman 2006), symbole archetypowe (Jeffrey 2018), samochody, ubrania i inne dodatki (Cialdini 2009). Ważne jest także to, że osoby które ulegają temu wpływowi, nie dostrzegają że to on na nich wpływa. Jedną z technik wspierających budowanie autorytetu jest przedstawienie jakiejś swojej ujemnej ale błahej cechy - chodzi o to by stworzyć wrażenie osoby uczciwej i wiarygodnej. Z tego względu istotne jest zbudowanie roli i wykreowanie sukcesu. To przy poparciu organizacji można sprawnie wykorzystywać, np. dając możliwości, tworząc wrażenie, że zależą tylko od nas. Zadbać trzeba o odpowiednie pozycjonowanie prowadzonego obiektu, nikt nie może czuć się ważniejszy od prowadzącego. Można to osiągnąć różnie, m.in. poprzez zasugerowanie, iż nie jest to jedyny i nieodzowny kontakt. Wykorzystać można także charyzmę i pewność siebie.
Podobnie jak w przypadku każdego z czynników, można bronić się przed wpływem: konieczny jest racjonalny osąd -czy faktycznie ta osoba jest ekspertem? Co potwierdza jej status? Na ile można jej zaufać?
***
Niedostępność - człowiek pragnie rzeczy rzadkich i oryginalnych, takich, które nie każdy może mieć. Różne schematy mogą się na to składać - może to być przekonanie, że skoro czegoś jest mało, ludzie to biorą i jest dobre, ma wartość, lepszą jakość - a koniec końców posiadanie oznacza prestiż. To, że rzeczy są nieosiągalne powoduje, że tracimy możliwość wyboru - na taką możliwość reagujemy instynktowną chęcią zaspokojenia. (Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że zdjęcie cenzury zabiło czytelnictwo niektórych pozycji – ludzie czytali pewne pozycje tylko dlatego że były zakazane). Zasadę tę wzmacniają dwie okoliczności: świeżość - czyli to, co właśnie przestało być osiągalne wzbudza większe pragnienie posiadania, jeżeli o nieosiągalne dobra przychodzi konkurować, ceni się je wyżej - wzbudzone emocje utrudniają myślenie i ocenę.
To ostatnie spostrzeżenie znajduje odzwierciedlenie w efekcie Romeo i Julii - który zachodzi kiedy najpierw mamy oferowaną jakąś opcję, po czym jest ona wycofana - powoduje to pragnienie posiadania wycofanej opcji.
Zasadę można wykorzystać wprowadzając napięcie, np. już pozyskanemu źródłu przedstawia się informację - że np. przełożeni oczekują rezultatów, bo inaczej trzeba będzie relację zakończyć.
Obrona przed wpływem realizowanym z wykorzystaniem reguły niedostępności, opiera się na sygnałach alarmowych: pośpiech, autorefleksja nad poziomem swojego pobudzenia, świadomość towarzyszących emocji i racjonalna ocena – wszystko, przed podjęciem kluczowych decyzji warto obejrzeć, najlepiej na papierze.
***
Zaangażowanie i konsekwencja - to nie tylko rezultat socjalizacji, która tresuje nas do tego, by osoby konsekwentne postrzegać jako wiarygodne. To także mechanizm skracający - jeżeli postępujemy konsekwentnie w zgodzie z naszymi wcześniejszymi decyzjami, zmniejszamy potrzebę uciążliwego rozważania, tego jak należy postąpić - mamy już wzór. Ludzie są skłonni podążać za swoimi wcześniejszymi zgodami. A jednocześnie im więcej trudu w coś włożymy, tym bardziej coś cenimy, nasze oceny tej rzeczy są także lepsze, a szanse powodzenia rozpoznajemy jako wyższe. Prawdopodobnie swoją rolę odgrywa tu efekt dysonansu - wciągając kogoś w grę, tak aby wszedł w nią sam, mamy większe szanse. Zasada ta także odwołuje się do społecznych uwarunkowań - jednostki niespójne, niezaangażowane we wspólnoty były bowiem z nich wyrzucane. Punktem wyjścia jest tu decyzja - efekt będzie silniejszy, jeśli deklaracja była przy świadkach, jeżeli jest na papierze lub zapisana w inny sposób to nawet lepiej. W praktyce polega to na zbieraniu pomniejszych nieistotnych zgód i ustępstw, po to by ostatecznie uzyskać to, co jest potrzebne. Wychodzimy od oczywistych spraw dotyczących życia i świata, stopniowo moderując rozmowę do pożądanego obszaru, wreszcie prosząc o niejawną informację (także stopniowo - więc rzecz zaczyna błaha sprawa, nie naruszająca nad miarę polityk, niby niewinna). Wszelkie zdarzenia są ugruntowywane nagrodą - taka nagroda może budzić apetyt, ale może też stać się niezłym kompromatem.
Bronić się przed tym można poprzez wsłuchanie się w swoje ciało - reakcje żołądkowe, pojawiają się gdy wyczuwamy, że jesteśmy popychani do zgody na zadania, o których wiemy, że nie chcielibyśmy ich spełnić, sygnały pochodzące z klatki piersiowej, płuc i serca zwracają uwagę na oszustwo - w obu wypadkach to jest ten moment, gdzie trzeba powiedzieć sobie stop: czy mając obecne informacje i perspektywę dalej wydaje nam się sensowne brnięcie w temat?
***
Lubienie i sympatia - jeżeli kogoś lubimy, chętniej wyświadczymy mu przysługę. Co więcej jeżeli kogoś nie lubimy a sytuacja wymusi na nas wyświadczenie mu przysługi, istnieje duża szansa, że zaczniemy lubić go bardziej. Lubimy tych, którzy lubią nas. Owo lubienie reguluje pierwsza reguła, reguła podobieństwa - ścisły umysł inżyniera w koszuli w krateczkę, lepiej będzie czuł się w obecności innej ścisłej osoby, podobnie ubranej, podobnie precyzyjnej a nie jakiegoś tam humanistycznego lelum polelum i odwrotnie. Nie znaczy to, że przy fizycznych różnicach zbudowanie realizacji jest niemożliwe. Zawsze przecież jest coś, co łączy i na bazie czego można owo lubienie zbudować: każdy ma jakąś historię, rodzinę, rolę, zainteresowania, spojrzenie na świat. Podobieństwo obejmuje różne rzeczy, od zachowań, przez wygląd, sposób myślenia, wyznawane wartości, po sposób spędzania czasu i udaną współpracę.
Ale to nie tylko to, czynnik drugi, lubimy osoby atrakcyjne - przystojny facet i ładna dziewczyna mogą sobie społecznie pozwolić na znacznie więcej niż ich nieatrakcyjne odpowiedniki, więcej się im wybacza, łatwiej przypisuje im pozytywne cechy, których wcale nie muszą mieć (efekt halo).
Trzeci czynnik to wyrazy uznania, pochlebstwa i komplementy - przy czym jest to dość ryzykowne narzędzie, komplementy nazbyt odjechane od rzeczywistości, czynią grę zbyt przejrzystą - momentalnie traci się wtedy zaufanie - jeśli jednak poda się je w punkt, wtedy zwiększa szansę na ustępstwa.
Czwarty element to częstotliwość - częstość relacji, zwłaszcza takich gdzie okoliczności są pozytywne, powoduje ze ludzie zaczynają się lubić,
Wreszcie piąty czynnik, przywiązanie osoby lub rzeczy do pozytywnego aspektu rzeczywistości, np skojarzenie z lubianym wydarzeniem (zawsze jak cię widzę przypomina mi się - i tu podany komunikat, który jest miły dla odbiorcy).
Zbliżenie się do drugiej osoby oparte na lubieniu sprzyja poznaniu, można poznać obszary obniżonej samooceny, uczucia związane z odrzuceniem, lub niesprawiedliwością - wiedza o tym jest bardzo ważna. Dzięki tej technice, obiekt może wyrobić sobie przekonanie, że prowadzący jest jedyną osobą na całym świecie, która go naprawdę rozumie - może to doprowadzić do sytuacji, w której aktywnie będzie poszukiwał i pogłębiał kontakt z prowadzącym.
Obrona przed lubieniem jest trudna, i wynika to niejako z samej natury procesu - jeżeli kogoś lubimy a być może nawet coś więcej, trzeba zadać sobie pytania: dlaczego lubimy, jaką ofertę ma ta osoba, najlepiej zrobić to na spokojnie i wypisać sobie fakty - w ten sposób poddać większej kontroli emocje i ocenę.
***
Społeczny dowód słuszności ostatnia reguła, ważna i efektywna - mówi nam ona, że w sytuacji kiedy nie wiemy jak się zachować, duży wpływ na nasze reakcje będą miały zachowania innych ludzi. Osoba odbierająca komunikat nawet nie musi fizycznie widzieć tych ustępstw, można jej o nich powiedzieć: „Widzisz, zastanawiasz się podobnie jak inni, ostatecznie jednak oni pracują z nami, weszli w to etc.” „Inni moi współpracownicy w podobnych sytuacjach zachowali się tak i tak” - im więcej albo im bardziej znani ci do których sytuacja nawiązuje tym lepiej.
Metoda ta jest efektywna pod warunkiem: